Powołanie cz. 1

DSC_0050Wybitny chirurg rosyjski, profesor Anatol Jurczenko powiedział o Wojciechu Kristianie Walczaku z Łodzi, że ma on zespół cech, który pozwala stać się wybitnym terapeutą. Sam łódzki healer, który przyjmuje chorych również w Warszawie, uważa się za rzemieślnika. Na pierwszym miejscu stawia solidność i zaangażowanie w pracy dla dobra chorych.

Swoją wiedzę pogłębia, zdobywając nowe umiejętności od wielu lat. I choć nie każdego jest w stanie uzdrowić, w miarę swoich możliwości pomaga wszystkim: od niemowląt po seniorów. Wykonuje również zabiegi osobom po operacjach kręgosłupa, z protezami metalowymi i ceramicznymi, także w przypadkach osteosyntezy (gdy element metalowy został spojony z kością). Klient, którego dwa razy postawił na nogi, scharakteryzował go krótko:

To cudotwórca.

Arkadiusz z Łodzi wybrał się na wycieczkę motorowerem po Grecji, gdzie rychło przekonał się, że mieszkańcy tego kraju za nic mają przepisy ruchu drogowego. Gdy na skrzyżowaniu kierowca jednego z samochodów wymusił pierwszeństwo, chcąc uniknąć czołowego zderzenia, polski turysta przewrócił się, biorąc na siebie ciężar żony i motoroweru.

Z początku nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji. Grecki lekarz opatrzył rozciętą lewą rękę i podał lek przeciwbólowy, ale niebawem pan Arkadiusz stwierdził, że nie może unieść prawego ramienia. Aby to uczynić, musi podeprzeć się lewą, zabandażowaną ręką.

Chirurg stwierdził uraz barku. Zaproponował blokadę, informując, że jeśli igła zostanie wbita choćby o milimetr od właściwego miejsca, ręka pozostanie jak roślina. Drugim rozwiązaniem problemu była operacja obciążona 50-procentowym ryzykiem.

W tej sytuacji chory zaczął szukać pomocy w medycynie alternatywnej. Za radą znajomych postanowił skorzystać z pomocy Wojciecha Walczaka. Już wstępne badanie okazało się zaskoczeniem. Po raz pierwszy ktoś tak dokładnie sprawdził stan całego kośćca. Potem przez szkło powiększające terapeuta obejrzał tęczówkę, osłuchał go, opukał i poinformował o schorzeniu wątroby, zalecając dietę. Obiecał też Arkadiuszowi, że bez blokad i operacji odzyska sprawność ręki, z tym, że na zabiegi trzeba będzie przychodzić być może nawet przez pół roku. Ostatecznie wyleczenie barku nastąpiło po trzech miesiącach, a pan Arkadiusz dziś prawą ręką podnosi 50 kg.

Jednak kłopoty zdrowotne na tym się nie skończyły. Wkrótce wspomnianemu pacjentowi zaczął dokuczać odcinek lędźwiowy kręgosłupa. Doszło do tego, że nie mógł się poruszać, tracił równowagę, by nie upaść, musiał oprzeć się o ścianę. Gdy ból dosłownie zwalał go z nóg, zasięgnął porady lekarza, który zalecił operację, jednak i tym razem chory wybrał terapię u Wojciecha Walczaka.

Nie spotkałem nikogo, kto tak wszechstronnie pracuje z chorym – zwierza się. – Nie tylko zastosował masaże, akupunkturę, irydologię, ale zalecił mi również ćwiczenia izometryczne i rozciągające. To jest fachowiec wysokich lotów. Gdyby to ode mnie zależało, za jego talent i umiejętności dałbym mu tytuł profesora. Byłem wrakiem, a on dwa razy postawił mnie na nogi. Jestem w pełni sprawny, mogę normalnie funkcjonować i uprawiać każdy sport.

Świadomi seniorzy i dzieci reklamy

Wojciech Walczak zajmuje się rehabilitacją seniorów po udarach. M.in. dzięki jego pomocy 73-letni mężczyzna z niedowładem polowy ciała odzyskał sprawność i nawet prowadzi samochód.

walczak_4Nie za każdym razem sukces bywa aż tak spektakularny. 85-letnia kobieta po dwóch udarach od dziesięciu lat korzysta z zabiegów łódzkiego terapeuty. Jej córka szukała w prasie lokalnej ogłoszeń specjalistów zajmujących się rehabilitacją osób w podeszłym wieku. Cieszy się, że dzięki informacji uzyskanej w jednej z przychodni nawiązała kontakt właśnie z Wojciechem Walczakiem, na którego pomoc jej mama zawsze może liczyć. Choć jednostronny paraliż nie cofnął się, po masażach ustąpiły przykurcze mięśni. Starsza pani jest rehabilitowana raz w tygodniu i ćwiczy pod kierunkiem swojego terapeuty. W pozostałe dni wykonuje zalecone ćwiczenia sama. Silny charakter i upór w dążeniu do poprawy zdrowia dają rezultaty. Stan chorej jest stabilny, jej kondycja nie ulega pogorszeniu. Seniorka porusza się przy użyciu balkonika, samodzielnie się ubiera i wykonuje toaletę. Pełna samoobsługa po udarze to nie lada sukces.

Po dziesięciu latach wspólnej walki ze skutkami udarów pan Wojtek został przyjacielem rodziny. Podziwiając systematyczność seniorki i jej zaangażowanie w walkę o zdrowie, mój rozmówca z goryczą wspomina innych klientów, którzy nie chcą podjąć trudu codziennych ćwiczeń. Dotyczy to zwłaszcza dzieci reklamy: sporej grupy chorych, którzy uwierzyli w błyskawiczne działanie renomowanych leków. A przecież żadna cudowna pastylka nie rozwiąże z dnia na dzień problemów zdrowotnych.

Spektakularne sukcesy

Jest ich tak wiele, że można wymienić tylko niektóre, i to w telegraficznym skrócie. Oto one: uzdrowienie kobiety cierpiącej na chorobę Bürgera, która, dzięki akupunkturze i ziołom może spacerować wokół bloku; udzielenie skutecznej pomocy mężczyźnie, który wskutek zmian w kręgosłupie szyjnym podczas ruchu głowy tracił świadomość; młody człowiek po skoku do wody na główkę jeździł na wózku inwalidzkim, a po kilkunastu zabiegach i masażach wyszedł z gabinetu o własnych siłach.

Inny klient cierpiał na silny ból pośladka. Dolegliwość minęła dopiero wówczas, gdy zostało przywrócone prawidłowe położenie kręgów szyjnych.

Warto zaznaczyć, że podczas wykonywania zabiegów Wojciech Walczak nie ogranicza się do terapii kręgosłupa. Pracuje nad całym układem kostno-stawowym, ustawia kości czaszki, żuchwy i stóp, uratował też niejedne, czekające na operację kolana.

Brat pani Grażyny, właścicielki warszawskiej przychodni „Meridian”, w której przyjmuje łódzki terapeuta, miał skierowanie na operację obu kolan. Sceptycznie odnoszący się do medycyny alternatywnej, nie wierzył w powodzenie terapii manualnej. Schorzenie było na tyle poważne, że musiał spotykać się z healerem nawet dwa razy dziennie, a wrażenia podczas terapii nie należały do przyjemnych. Dzięki temu jednak skończyły się nie tylko problemy z kolanami, lecz także kręgosłup odzyskał dawną sprawność.

Dokuczliwe bóle kolan odczuwał też Adam. Co godzinę musiał przerywać jazdę samochodem, żeby rozprostować nogi. Aby znów normalnie funkcjonować, wybrał się do chirurga. Specjalista zalecił blokadę w kolanie, poruszanie się o kuli, a w przyszłości artroskopię. Mając takie perspektywy chory wybrał się na konsultację do swojego przyjaciela Wojtka Walczaka. Terapeuta nastawił stopę i całą nogę, zajął się też kręgosłupem. Po jednym zabiegu ból kolan minął jak ręką odjął, a chory pojawił się znów półtora roku później –po kolejnym spotkaniu znikł na dobre.

Link do artykułu w Nieznanym Świecie 4/2013, napisanego przez Marię Rojek

Dodaj komentarz